W tym roku za wszystko zabrałam się za późno. Szczególnie za przetwory… Przegapiłam zupełnie truskawki, na szczęście zostało kilka słoiczków z zeszłego roku. Ale malin nie mogłam sobie darować, bo to mój ulubiony dżem i w zasadzie jedyny jakim od czasu do czasu smaruję świeżą bułkę. Rok temu pod koniec sierpnia pamiętam jak na straganach maliny były tanie jak barszcz, za kilogram wychodziło max 10 zł. W tym roku można tylko pomarzyć, najtańsze jakie udało mi się dostać to za 4,50 za 250 g i to podobno już końcówki. Spieszcie się i róbcie przetwory z malin. Na szczęście zebrałam dwa spore słoiki malin z ogródka (byłoby więcej, gdyby połowa nie wylądowała w moim brzuchu), więc tylko część dokupiłam i zebrało się na 6 słoiczków. 

1. Maliny opłukać i przełożyć do dużej patelni (szybciej odparuje woda, ale może być garnek). Następnie dodać cukier i sok z cytryny. Doprowadzić do zagotowania, zmniejszyć ogień i gotować bez przykrycia około 2-3 godziny do uzyskania pożądanej konsystencji, od czasu do czasu mieszając.
2. Można przetrzeć maliny przez sito, żeby pozbyć się pestek – mi one w niczym nie przeszkadzają i uważam to za marnotrawstwo części owoców.
3. Jak sprawdzić czy konfitura jest gotowa? Wsadzić na chwilę talerzyk do zamrażalnika, a następnie po wyjęciu nałożyć trochę dżemu na talerzyk – jeżeli się zetnie – znaczy, że konfitura gotowa.
4. Przekładamy do wyparzonych wcześniej słoiczków. Moja metoda jest taka. Myję słoiczki następnie wkładam na chwilę do gorącego piekarnika. Zakręcamy.
5. Pasteryzacja: Mój sposób jest taki: Nagrzewam piekarnik do 170 stopni C i wsadzam słoiczki z dżemem. Trzymam w piekarniku około 30 minut. Wyciągam, układam na ręcznik lub szmatkę do góry nogami. Przykrywam kocem, żeby powoli stygły. Gotowe.

Uwaga: Jeżeli korzystacie z mojej metody pasteryzacji zapełnijcie słoiczki tak do 4/5 wysokości, żeby konfitura nie wykipiała:) Niestety zdarzało mi się to kilkukrotnie:)