Ostatnio eksperymentuję z mąkami bezglutenowymi. Przepisy będę zamieszczać stopniowo, bo niektóre receptury muszę jeszcze dopracować, żebym miała pewność, że korzystając z przepisu w 100 % ciasta Wam wyjdą. Dzisiaj ciasto, które nie ma możliwości, że Wam nie wyjdzie. Jest banalnie proste! Myślę, że siedmiolatek dałby radę, gdyby przygotować mu potrzebne składniki;-)
Podczas pieczenia szarlotki zapach wywołał u mnie szereg wspomnień związanych z czasami licealnymi, kiedy dojeżdżałam codziennie pociągiem do Poznania, a po lekcjach zazwyczaj musiałam czekać sporo czasu na kolejkę do domu. Niestety 8 lat temu nie było do mojej miejscowości tylu pociągów, co teraz. Spacerowałam wtedy po parku Wilsona z moją pierwszą lustrzanką (robię nią jeszcze zdjęcia do dziś, chociaż rozważam już zakup czegoś lepszego) i po drodze na dworzec zachodziłam po kawę i właśnie kawałek szarlotki sypanej do maleńkiej cukierni na Głogowskiej. Cukiernia specjalizowała się właśnie w szarlotkach, miała ich chyba z 10 rodzajów. Pachniało tam zawsze świeżym ciastem i prażonymi jabłkami. Ceny były bardzo niskie. Za mały kawałek ciasta i kawę płaciłam koło 4 złotych. Ciekawe czy cukiernia jeszcze tam istnieje, bo nie pamiętam nazwy – pamiętam tylko jak wyglądała kamienica, gdzie się mieściła. I czy są tam takie ceny jak kilka sporych lat temu:)
Kiedy przystąpiłam do przygotowania ciasta (a zajmuje to dosłownie 5 minut), z szafki wyłoniła się mąka ryżowa, która siedziała już tam sporo czasu i trzeba było ją w końcu wykorzystać. Bardzo lubię jej delikatny (choć dla niektórych może być specyficzny), słodkawy smak i zapach. Dlatego zwykłą mąkę zastąpiłam ryżową. Jeżeli chcecie, aby ciasto było całkowicie bezglutenowe możecie użyć zamiast kaszy manny – drobną kaszkę kukurydzianą i bezglutenowy proszek do pieczenia.
Zepsuć to ciasto można w jeden sposób dodając zamiast masła zwykłego solone! Wtedy będzie niezjadliwe!
Potrzebujemy: (na formę o średnicy 20 cm)
- 1 szklanka kaszy manny
- 1 szklanka mąki ryżowej
- 1 szklanka cukru trzcinowego (wsypałam 3/4 szklanki)
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 opakowanie cukru waniliowego
- 6 sporych jabłek (najlepiej szara reneta)
- 80 g masła + do posmarowania formy
- opcjonalnie łyżeczka cynamonu
Przygotowanie:
- Jabłka obieramy i ścieramy na tarce o grubych oczkach. Dodajemy opcjonalnie cynamon.
- Sucha składniki mieszamy razem.
- Foremkę smarujemy masłem. Wysypujemy 1/3 suchych składników, na to wykładamy połowę startych jabłek, znowu wysypujemy na to suche składniki i na to drugą część startych jabłek. Ostatnią warstwa to 3 część suchych składników.
- Schłodzone masło kroimy na cieniutkie plasterki i układamy na wierzchu.
- Pieczemy 50-60 minut w temperaturze 190 stopni (ogrzewanie góra dół). Wierzch powinien być zarumieniony.
Idealnie będą pasować do lodów i bitej śmietany. Moja szarlotka została zjedzona prawie w całości na ciepło i była cudowna!:)
Smacznego!
Przypominam inne proste ciasto: Ciasto ze słoika