Bezy kawowe i nowy numer Magazynu KOCIOŁ

_DSC0462

Już jest! Nowy numer KOTŁA – Dolnośląskiego Magazynu Kulinarnego, który miałam przyjemność współtworzyć:) Głównymi bohaterami numeru jest KASZA i KAWA, które towarzyszą często i w mojej kuchni. Znajdziecie dużo ciekawych przepisów nie tylko na słodkości i kawy, ale również dania obiadowe. Przepisy z kaszą na pewno Was zaskoczą. Ponadto Kuchnia Dolnośląska, Domowa Piekarnia i Posiłki na Kaca:) Zapraszam do lektury!

3 numer_okładka

Jednym z przepisów, które pojawiły się w nowym numerze są moje bezy kawowe, który możecie zobaczyć poniżej, albo znaleźć w trzecim numerze Kotła:)

_DSC0462

Potrzebujemy:

Składniki na bezy:

  • 4 białka
  • 250 g cukru pudru
  • sól
  • 1 łyżeczka soku z cytryny
  • 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
  • 2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
  • 1 łyżeczka wody

Składniki na krem:

  • 200 ml śmietanki 30–36%
  • 1 łyżka cukru pudru
  • 1 łyżka kawy rozpuszczalnej

_DSC0465

Przygotowanie:

Białka lekko solimy i ubijamy na sztywną pianę. Wsypujemy stopniowo cukier puder cały czas miksując, aż białka będą sztywne i lśniące. Dodajemy sok z cytryny i mąkę ziemniaczaną i jeszcze chwilę ubijamy. W kubku rozpuszczam kawę w jednej łyżeczce gorącej wody. Strumykiem wlewamy do ubitych białek i delikatnie mieszamy szpatułką. Nie za długo – zależy nam na delikatnych smugach. Na blachę wyłożoną papierem do pieczenia wykładamy za pomocą łyżki bezy w odstępach. Wstawiamy je do piekarnika nagrzanego do 150 °C i suszymy bezy 50 minut. Powinny być suche z zewnątrz, w razie potrzeby pieczemy dłużej. Studzimy.Kremówkę ubijamy, dodajemy cukier puder wymieszany z kawą rozpuszczalną. Miksujemy chwilę na niskich obrotach do uzyskania jednolitej konsystencji. Bezy podajemy według uznania z kleksem bitej śmietany lub układamy na krem kolejną bezę.

Smacznego i zapraszam do lektury:)

  • gin

    Uwielbiam kawę, a w połączeniu z bezą to już w ogóle… Te słodko-gorzkie smaki idealnie się uzupełniają :)

    • http://przezogrodek.pl/ Monika Sz.

      Koniecznie wypróbuj, tylko ostrzegam – ja zjadłam połowę widoczną na zdjęciu:)