Ostatnio gdzie się nie obejrzę, czy to na blogach kulinarnych, czy w restauracjach, czy czasopismach – wszędzie szał na banoffee. Chociaż banany lekko mi zbrzydły z racji jedzenia ich pewnego czasu kilogramami, po długiej przerwie warto do nich wrócić. Szczególnie z bitą śmietaną i kakao:) W każdym razie moich tartaletek nazwać banoffee nie można, bo nie mają kajmaku, ani czekolady i są na kruchym cieście, wiec do końca pozostaną niedookreślone. Przepis mało pracochłonny.
Potrzebujemy: (około 10 tartaletek o średnicy 10 cm)
Ciasto:
- 1 kostka (200 g) masła zamrożonego w zamrażalce (ok. 1 godziny)
- 1/2 łyżeczki soli
- 3 łyżki cukru
- 2 szklanki mąki pszennej tortowej lub razowej
- 2 łyżki zimnej wody
- 1 jajo z lodówki
- Zamrożone masło ścieramy na tarce o grubych oczkach. Dodajemy przesianą mąkę, cukier, sól oraz jajo.
- Mieszamy i szybko wyrabiamy, dodając w trakcie zimną wodę.
- Ciastem wylepiamy tartaletki i chłodzimy w lodówce około godziny.
- Pieczemy w temperaturze 180 stopni C około 25 minut (powinny się zarumienić, nie spalić.
Dodatki:
- 400 ml śmietany 36%
- 2 łyżki cukru pudru
- 6 bananów
- 2 łyżki kakao
Na wystudzone kruche spody układamy plasterki banana, posypujemy kakao, za pomocą łyżeczki nakładamy bitą śmietanę (wcześniej ubijamy ją i stopniowo dodajemy cukier puder), układamy plasterki banana i ponownie posypujemy kakao:) Można trzymać w lodówce do 2 dni:)
Smacznego!