Ostatnio zachciało mi się wypróbować kuchnię rosyjską. Szukałam w księgarniach jakiejś rozsądnej książki z przepisami, ale nie znalazłam nic, co by mnie zachwyciło. Spotkałam raz w taniej książce coś całkiem rozsądnego, ale można było płacić tylko gotówką i kiedy przyszłam następnego dnia już jej nie było, no trudno. Mam nadzieję, że w końcu uda mi się coś znaleźć. Podczas mojego pobytu na Litwie miałam okazję kilkakrotnie kosztować bliny. Raz z mięsem, raz z kwaśną śmietaną. Jednak tamte były całkowicie inne w smaku, na mące pszennej. Pamiętam, że w babcinych przepisach znalazłam kiedyś bliny na mące gryczanej, ale jakoś nigdy nie mogłam jej dostać w mojej „wsi”. Kiedy przeprowadziłam się do wielkiego miasta bez problemu ją znalazłam, ale była dla mnie za droga i wtedy do głowy wpadł mi pomysł, że przecież mogę zmielić kaszę gryczaną. I tak zrobiłam.
W lodówce nie miałam jednak nic, co pasowałoby do wytrawnego nadzienia. Powstała moja wersja z malinami. Mnie bardzo przypadła do gustu, na sucho są podobno jeszcze pyszniejsze:) Mąka gryczana, która niekoniecznie smakowała mi w cieście na pierogi, w placuszkach sprawdziła się idealnie:)
Tradycyjnie bliny przyrządza się z mąki gryczanej, gryczano-pszennej, lub gryczano-żytniej.
W Rosji najwięcej blinów robi się w tydzień poprzedzający prawosławny Wielki Post, który kończy się Maślenicą czyli tzw. ostatkami, kiedy pali się kukły i żegna zimę, a wita wiosnę. Bliny są tradycyjnym daniem masleniczym, symbolizują słońce (wzięło się to z tego, że kształtem przypominają słońce) i nadchodzącą wiosnę. Kiedyś bliny jadano wyłącznie z nadzieniem bezmięsnym, miało to na celu oczyszczenie i przygotowanie do Wielkiego Postu.
A teraz mój zmieniony przepis, wersję podstawową znalazłam tu. Jednak ją pozmieniałam.
Potrzebujemy: (na około 16 małych placuszków)
- 10 dag drożdży
- szklanka ciepłego mleka
- 100 g mąki gryczanej
- 100 g mąki pszennej
- 1 jajko
- szczypta soli
- łyżka cukru
- 2 łyżki oleju rzepakowego
Przygotowanie:
- Ciepłe mleko wlewamy do miski, dodajemy cukier i drożdże i mieszamy. Zostawiamy pod przykryciem około 5 minut, aż drożdże ruszą.
- Dodajemy jajko, olej, sól i mąkę i miksujemy lub energicznie mieszamy za pomocą kopyści.
- Przykrywamy folią spożywczą i odstawiamy na godzinę do wyrośnięcia.
- Delikatnie mieszamy i za pomocą łyżki wylewamy na rozgrzaną i wysmarowaną tłuszczem patelnię. (Ja robiłam na patelni naleśnikowej 4 placuszki na porcję).
- Smażymy do zarumienienia po około 2 minut z każdej strony.
- Podajemy na przykład z malinami lub konfiturą malinową.
UWAGA: Najlepsze są na ciepło, potem bliny robią się gumiaste i nie są już takie pulchne.
Smacznego!