W głowie miałam wielką kopyść trzymaną w ręce babci koleżanki i cudownie żółte od jaj ciasto.
A potem lekko kruche, wyrośnięte, lekkie, rozpływające się w ustach, już upieczone ptysie. Koniecznie z bitą śmietaną!
Myślałam, że nie ma się co zabierać, bo nie podołam. Żeby upiec ptysie pewnie trzeba znać jakieś zaklęcia i być w posiadaniu czarodziejskiej kopyści.
Nic z tych rzeczy! Kiedy zobaczyłam filmik Rachel Khoo zamieszczony na youtube, zdałam sobie sprawę, że to wcale nie jest takie trudne jak mi się wydaje.
Od prawie roku w głowie miałam piękne ptysie, ale jakoś nie mogłam się do tego zabrać.
Dokładnie tydzień temu, grubo po 23 wcale nie chciało mi się spać, przyodziana w dres zabrałam się za nocne pieczenie.
Potrzebujemy:
- 100 g masła
- szklanka wody
- szczypta soli
- szklanka mąki pszennej tortowej
- 5 jaj
Na krem:
- 200 ml śmietanki 30%
- 100 g sera mascarpone
- 4 łyżki soku malinowego (domowego)
- łyżeczka cukru pudru (jak sok malinowy jest wystarczająco słodki pominąć
Przygotowanie:
- Masło z wodą i szczyptą soli zagotujemy w garnuszku. Cały czas mieszając (najlepiej drewnianą kopyścią) dodajemy mąkę przez około 5 minut. Mąka musi się dobrze zaparzyć, nie powinna przylepiać się do ścianek garnka i drewnianej łyżki.
- Studzimy lekko ciasto i zaczynamy miksować za pomocą haków do całkowitego wystudzenia. Kiedy ciasto będzie chłodne, zaczynamy stopniowo dodawać po jednym jajku i miksować do gładkości.
- Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni C. Na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia za pomocą łyżki nakładać małe porcje ciasta w odstępach, ponieważ ciasto znacznie rośnie.
- Piec około 30-35 minut. Po upieczeniu wystudzić
- Śmietankę ubić na sztywno, dodać cukier, następnie mascarpone i miksować na niskich obrotach do czasu kiedy krem stanie się gładki. Dodajemy sok z malin i delikatnie mieszamy za pomocą łyżki.
- Przekładamy krem do rękawa cukierniczego z długą wąską końcówką. Delikatnie wbijamy końcówkę do każdego ptysia i nabijamy go kremem (powoli – upieczone ciasto ptysiowe jest bardzo delikatne).
- Posypujemy cukrem pudrem.
Uwaga:
Można oczywiście klasycznie przekroić ptysie i przełożyć je kremem lub bitą śmietaną. Ponieważ moje były transportowane – chciałam uniknąć rozpaćkania się w drodze.
Przechowujemy w lodówce.
Smacznego!